fbpx Jak skutecznie poszukiwać zatrudnienia (1) | Pierwszy w Polsce kobiecy portal dla asystentek i sekretarek

Jak skutecznie poszukiwać zatrudnienia (1)

Czas czytania
3min.
Przeczytałeś już

Jak skutecznie poszukiwać zatrudnienia (1)


Właśnie minęła 17:00 i wychodzimy z biura do domu. Tym razem jest trochę inaczej, ponieważ oprócz rzeczy, które zawsze ze sobą nosimy, mamy swój ulubiony kubek z pracy, kilka pamiątkowych długopisów, notatnik z najważniejszymi datami i osobami, zdjęcie najbliższych… i porozumienie rozwiązujące naszą umowę o pracę. Super. Gdzie jest najbliższy pub?!
 
Albo inaczej. Już miesiąc minął od czasu gdy się obroniliśmy na politechnice. Firmy, w których byliśmy na bezpłatnych praktykach, jakoś się nie odzywają. Przecież mamy świeżo zdobytą specjalistyczną wiedzę i chcemy pracować, rozwijać firmę mojego idealnego pracodawcy!
 
Może być jeszcze tak, że siedzimy już 10 miesiąc w domu. Urząd Pracy zaprasza co miesiąc po stempel. Jeszcze półtora roku temu – no – dwa lata wstecz, byliśmy super sprzedawcą, pracownikiem roku wynoszonym pod niebiosa przez prezesa… aż firma straciła płynność finansową z powodu zobowiązań oraz mniejszych zysków (ponieważ trzeba było zmniejszyć marżę aby utrzymać konkurencyjność). Podobnie jak ¾ firm z tej branży. Recesja? Jeśli nawet, to mamy tak żelazne referencje, że znalezienie nowego angażu wydawało się być kwestią (a niech będzie) miesiąca.
 
A jednak te wszystkie historie – co by nie leżało u ich podwalin – sprowadzają się dziś do jednego mianownika. Bezrobocie. Wiem, że kiedy dotrze do nas myśl o rzeczywistej sytuacji zastanawiamy się jak do tego doszło, gdzie popełniliśmy błąd, itd. To na nic – czasu nie cofniemy. Spójrzmy za to nieco wprzód na to, co nas czeka lub czekać może. No właśnie – czeka, czy czekać może? Sami kierujemy losem, czy jak patyk na wodzie płyniemy gdzie prąd rzeki kieruje?
 
Niniejszy mini poradnik ma za zadanie rzucić gdzie niegdzie dodatkowe światło na często bardzo rozbudowany proces poszukiwania pracy, a następnie rekrutacji. Wydawać by się mogło, że przecież chodzi o to, aby wysłać gdzieś CV i czekać. Hmmm, niby tak, tylko skoro to takie proste, dlaczego mamy choćby pięcioletnie studia z zakresu zarządzania zasobami ludzkimi na uniwersytetach, szereg dodatkowych certyfikatów z obszaru HR, że o studiach MBA, kursach i szkoleniach nie wspomnę. Oczywiście poszukiwanie pracy niekoniecznie wpisuje się w naukę zarządzania zasobami ludzkimi, ale z pewnością jej dotyka. Po co więc studiować coś, o czym wszyscy wiedzą wszystko, bo to takie proste i oczywiste? Więc może jednak nie wiemy do końca o wszystkim?
 
SZUKANIE PRACY TO TEŻ PRACA
 
Czy fakt, że nie otrzymamy wynagrodzenia powinien dyskwalifikować nasz wolontariat np. w domu dziecka? Taki sam wniosek musi płynąć z naszej całkowicie bezpłatnej aktywności podczas szukania zatrudnienia. Pamiętajmy – pracujemy teraz po to, aby pracując później otrzymywać wynagrodzenie. Skoro chcemy być pracownikiem (najemnym) musimy przyjąć do wiadomości, że płacić nam będzie pracodawca za czynności wykonane wyłącznie na jego rzecz oraz za pozostawianie do jego dyspozycji w określonym czasie. Taki związek jest podstawową regułą stosunku pracodawca – pracownik. Praca na własny rachunek to albo firma, którą rozkręcamy (i często nie mamy żadnego profitu, a wręcz straty na początku) albo poszukiwanie pracy. Podejmujemy ryzyko i zakładamy własną działalność i ponosimy koszty, albo szukamy pracy u innych a tymczasowo odbywamy bezpłatny staż na rzecz siebie samego.
 
Czym się kierować? Rzetelnością. Siebie nie oszukamy, potencjalnego pracodawcy na dłuższą metę także nie. Stwórzmy więc solidne podwaliny, które będą stanowiły naszą wizytówkę. Opracujmy CV, stwórzmy cele krótko i długofalowe, określmy branże w których będziemy poszukiwali zatrudnienia, i wreszcie poinformujmy nasze otoczenie, że oto jak feniks z popiołów odrodzeni wracamy do gry (tak, tak, to gra i tak ją traktujmy choć bardzo serio). Skoro już wszystko „ustawione” czas zacząć informować rynek pracy i aktywnie zanurzyć się w jego ofercie. Pierwsza rada – nie „strzelamy” naszym CV tylko dokładnie informujemy o swojej osobie wybranych pracodawców. Szanujmy siebie.
  
GRUNT TO WIARA I OPTYMIZM
 
Często pomijaną kwestią we wszelkiego typu poradnikach dotyczących szukania pracy jest samopoczucie i emocje targające osobą bezrobotną. Wielu spycha ten aspekt na margines jako kwestie z reguły bardzo indywidualne, zależne od charakteru każdego człowieka. To błąd. W mediach co jakiś czas pojawia się co prawda wzmianka na temat odczuwalnego spadku własnej wartości wśród bezrobotnych, ale cóż krótki reportaż może zdziałać? Czy możemy to odbierać jako przejaw troski o nasz los?
 
Musimy zdawać sobie sprawę, że żyjąc w społeczeństwie „pretendującym” do bycia uznawanym za zachodnioeuropejskie, gdzie króluje protestancko-amerykański model sukcesu, nie możemy pozwolić sobie na choćby ułamek ułomności. Niemniej także powszechnie odbierani za niezłomnych ludzie będący właśnie ludźmi z krwi i kości mogą w zaciszu własnego domu odczuwać dezorientację, przygnębienie czy wręcz depresję w momencie utraty pracy. Łatwo jest przy tym powiedzieć że to tylko praca, po co ten smutek. No tak… tylko praca, zwykły etat. Po co więc czytamy ten poradnik?
 
Praca zarobkowa najemna jest szeroko opisywanym zjawiskiem społecznym. Z jej powodu niektórzy stawali się bardzo majętnymi osobami, a niektórzy skakali z okien wieżowców. Skoro ta aktywność ludzka generuje aż takie emocje nie ma   mowy, aby byli wśród nas ludzie pracujący na etatach i nie mający od czasu do czasu głębszych przemyśleń na temat swojego aktualnego położenia zawodowego. Zdawać sobie musimy sprawę z tego, że być może nasze wysiłki spełzną na niczym (tak, to brutalna teza, ale jakże prawdziwa), ale o ileż przyjemniej jest walczyć z uśmiechem i wiarą, że jednak coś możemy zmienić. Podejdźmy do problemu bezrobocia bez używania konwenansów i dyplomatycznego języka – stańmy twarzą w twarz z tym zagadnieniem i po prostu walczmy.
 
Osobiście nie znam nikogo, kto szczerze pracując nad znalezieniem pracy, nie wygrał tej wojny, choć kilka bitew mogło być przegranych.
Autor:
Bartosz Kozłowski